Uchylam rąbka tajemnicy i pochwalę się kilkoma "elementami" naszego nowego, wymarzonego "M"...
Byliśmy z moim przyszłym mężem zdecydowani: nie kupimy mieszkania w bloku, bo brak im duszy! No i nie kupiliśmy. Znaleźliśmy dzięki mojej mamie i niesamowitemu zbiegowi okoliczności pewną 100-letnią kamienicę w naszym rodzinnym mieście:
Mieszkanie było w opłakanym stanie: zalane, zaniedbane - od razu było widać co nas czeka, jeżeli zdecydujemy się je kupić:
Wspólne siły włożone w remont zaskutkowały tym, że po sześciu miesiącach mogliśmy wprowadzić się do naszego "M". Choć wiele elementów wymaga dokończenia - już możemy chwalić się kilkoma oryginalnymi (a przynajmniej mało popularnymi) pomysłami:
tu np. kominek obudowany starymi kaflami z pieca, który wyburzyliśmy (jednego z trzech, które były w mieszkaniu). Brawo dla teścia za profesjonalną rozbiórkę, dla teściowej - za pomoc w oczyszczeniu kafli, dla chłopaków z firmy budowlanej - za stworzenie w przestrzeni dokładnie tego, co wymyśliliśmy i co narysowałam:
(też jeszcze nie dokończony - brakuje drewnianych detali na dolnej półce i drewnianej półki u góry - na gzymsie).
Innym pomysłem, od którego całą rodzinę głowa bolała było odsłonięcie starych cegieł spod opadającego tynku - tu popisała się cała rodzina - a w szczególności moja mama, która narzekając pod nosem na nasze fanaberie, opracowała niezwykle skuteczną metodę czyszczenia cegiełki po cegiełce szczotą drucianą :D
Chcemy tu zamontować roletę - ekran opuszczaną w dół spod samego sufitu - do oglądania filmów, ponieważ ściana jest na wprost rozkładanej dużej sofy, a w mieszkaniu nie ma (i raczej nie będzie) tv. Roleta będzie opuszczana do maszyny (odziedziczona po pra - babci - i właśnie zaczynam na niej szyć - to niesamowite jak działają takie rzeczy - bez prądu! :D )
Stary zegar - uratowany przed zjedzeniem przez korniki z pewnej szopy na wsi. Mój narzeczony kilka lat temu już oddał go do renowacji i odrobaczenia. I tak sobie czekał. No to teraz wisi :) A pewnie by go spalono... pod nim serwantka - prezent od przyszłych teściów:
Moja mama narzekała "kto to widział tyle szaf w mieszkaniu!?" - a my mamy dwie duże i jest nam z nimi bardzo wygodnie - pierwsza była zrobiona przez moją ciotkę dla mojej babci wraz z innymi meblami (jakieś łóżka, toaletka chyba) - ale została w rodzinie tylko ona - więc sobie ją "zarezerwowałam" kilka lat temu. Druga szafa ta czekoladowa) wraz z dwoma walizkami została kupiona wraz z mieszkaniem (dwie pozostałe walizki wytargałam z babcinej piwnicy). Moi przyszli teściowie oddali szafę w dobre ręce i dzięki temu została porządnie odnowiona. Pięknie się prezentuje i naprawdę duuuużo pomieścić potrafi:
Obniżyliśmy sufity - aby oszczędzać na ogrzewaniu (położyliśmy też wełnę na konstrukcji). Aby jednak zachować piękne (naszym zdaniem) łuki wnęk okiennych - musiał powstać dokładny projekt złamań sufitu, dzięki któremu całe wnęki są widoczne przy wejściu do pomieszczenia:
Kuchnia - jej wersji nie było końca. Ostateczną "zatwierdził" mój ukochany i tak zostało. Tydzień później kupiliśmy meble - ale i tak dużo jeszcze tu brakuje (np. góry od starego kredensu, w którą chcę wmontować wyciąg kuchenny :/ może ktoś ma taki zbędny kredens? :( )
Uwagę w tym pomieszczeniu zwracają stare drzwi od wyburzonego już pieca, których nie chciałam za bardzo odnawiać. Po ich otwarciu można zerknąć na termometr zamieszczony na nowej instalacji ogrzewania i odczytać temp. w zbiorniku z ciepłą wodą - ale to już za skomplikowane, żeby przynudzać... no i moje stare reklamy - ta z makaronem jest boska - a to właściwie jest tył poradnika przyjaciółki z 1950 roku :D
Na końcu kilka fotek łazienki - w której brakuje gzymsików nad białymi cegiełkami i szklanych drzwi przesuwnych, aby można było w wannie brać prysznic na stojaka bez chlapania całego pomieszczenia... ale co tam - najważniejsza jest szafka pod umywalkę. Nie mogliśmy znaleźć takiej w odpowiednim wymiarze, a stolarze śpiewali nie lada ceny za wykonanie, od czego potwornie bolała nas głowa. Na szczęście na jednym z jarmarków staroci dojrzałam pewnego obdarciucha - kupiliśmy ją za 60 zł!!! i oczywiście sami odnowiliśmy. Szuflady są tu niezwykle wygodne :)
(rama lustra też z odzysku - znaleziona w "rodzinnej rupieciarni", oczyszczona i "odbejcowana" przeze mnie. Kinkiety wyszukane na allegro - bez kloszy - te znowu wynalezione na jarmarku - tym razem w Bytomiu (!)
Zburzyliśmy ścianę między łazienką, a kuchnią, aby zmieścić wannę i pralkę. Ta nowa widoczna na zdjęciu została postawiona z cegieł ręcznie formowanych. Płytki z tychże cegieł są położone na innej ścianie w kuchni nad blatem - na ich tle wiszą tasaki i radełko wykonane dawno temu przez mojego dziadka - "zawsze pod ręką, co?" - mówi mój narzeczony... hehehe :p
A do łazienki prowadzą takie nietypowe drzwi (znowu szafa?! - dziwią się goście...)- oczywiście sami je zrobiliśmy z elementów kupionych w sklepie budowlanym i ... ze starych map przedstawiających kawałek Norwegii ( mój narzeczony, to żeglarz i kapitan sportowy :D ). Od strony łazienki w miejscu map jest czarna tapeta z wytłaczaną "koronką". Poniżej map - jak widać - zwykła płyta meblowa w kolorze orzecha. Powyżej - prosta lampa - aby nie tworzyć konkurencji dla mocnych w swojej formie drzwi przesuwnych. Bo przedpokój do największych nie należy niestety...
I tak mieszkamy tu już od dwóch miesięcy.
Jesień już w pełni. Palimy w kominku, dłubiemy przy detalach remontowych. Mówi się, że w domu zawsze musi być coś do zrobienia. I dobrze. A gdyby mi przyszło znowu wkładać tyle pracy w to wszystko, zrobiłabym to bez problemu. Przestrzeń jest niezastąpiona, kiedy skroimy ją na własną miarę - nie kopiując i naśladując sąsiadów. W końcu oni tylko czasami nam do okien zaglądają - my w tych czterech ścianach tworzymy własną historię. Grunt, to dobrze określić swoje potrzeby...
A wy jak myślicie?
Na końcu kilka fotek łazienki - w której brakuje gzymsików nad białymi cegiełkami i szklanych drzwi przesuwnych, aby można było w wannie brać prysznic na stojaka bez chlapania całego pomieszczenia... ale co tam - najważniejsza jest szafka pod umywalkę. Nie mogliśmy znaleźć takiej w odpowiednim wymiarze, a stolarze śpiewali nie lada ceny za wykonanie, od czego potwornie bolała nas głowa. Na szczęście na jednym z jarmarków staroci dojrzałam pewnego obdarciucha - kupiliśmy ją za 60 zł!!! i oczywiście sami odnowiliśmy. Szuflady są tu niezwykle wygodne :)
(rama lustra też z odzysku - znaleziona w "rodzinnej rupieciarni", oczyszczona i "odbejcowana" przeze mnie. Kinkiety wyszukane na allegro - bez kloszy - te znowu wynalezione na jarmarku - tym razem w Bytomiu (!)
Zburzyliśmy ścianę między łazienką, a kuchnią, aby zmieścić wannę i pralkę. Ta nowa widoczna na zdjęciu została postawiona z cegieł ręcznie formowanych. Płytki z tychże cegieł są położone na innej ścianie w kuchni nad blatem - na ich tle wiszą tasaki i radełko wykonane dawno temu przez mojego dziadka - "zawsze pod ręką, co?" - mówi mój narzeczony... hehehe :p
A do łazienki prowadzą takie nietypowe drzwi (znowu szafa?! - dziwią się goście...)- oczywiście sami je zrobiliśmy z elementów kupionych w sklepie budowlanym i ... ze starych map przedstawiających kawałek Norwegii ( mój narzeczony, to żeglarz i kapitan sportowy :D ). Od strony łazienki w miejscu map jest czarna tapeta z wytłaczaną "koronką". Poniżej map - jak widać - zwykła płyta meblowa w kolorze orzecha. Powyżej - prosta lampa - aby nie tworzyć konkurencji dla mocnych w swojej formie drzwi przesuwnych. Bo przedpokój do największych nie należy niestety...
I tak mieszkamy tu już od dwóch miesięcy.
Jesień już w pełni. Palimy w kominku, dłubiemy przy detalach remontowych. Mówi się, że w domu zawsze musi być coś do zrobienia. I dobrze. A gdyby mi przyszło znowu wkładać tyle pracy w to wszystko, zrobiłabym to bez problemu. Przestrzeń jest niezastąpiona, kiedy skroimy ją na własną miarę - nie kopiując i naśladując sąsiadów. W końcu oni tylko czasami nam do okien zaglądają - my w tych czterech ścianach tworzymy własną historię. Grunt, to dobrze określić swoje potrzeby...
A wy jak myślicie?
)))))))))))))))))))))0
OdpowiedzUsuńno i jak się nie bawić ciekawą lekturą ?
Wyszło ślicznie. Mnie w każdym razie bardzo się podoba.
Madziu, zajrzyj do mnie . Twój blog jest w moich 16 ulubionych i wyróżnionych więc w te pędy pędź po logo wyróżnienia i je wklejaj u siebie. A co... ;)
Przepiękne mieszkanie!!! Widać, że włożyliście mnóstwo pracy, ma niesamowity klimat!!!
OdpowiedzUsuńCudowne masz mieszkanie! Szczególnie kuchnia i łazienka mi się podobają. Gratuluję niebanalnego pomysłu na wspólne gniazdko.
OdpowiedzUsuńTeściu dziękuje za pamięć.
OdpowiedzUsuń31 year old Accountant I Murry Beevers, hailing from Leduc enjoys watching movies like My Father the Hero and Sewing. Took a trip to Gusuku Sites and Related Properties of the Kingdom of Ryukyu and drives a 4Runner. zerknij tutaj
OdpowiedzUsuń26 year-old Software Consultant Winonah Rixon, hailing from Alexandria enjoys watching movies like "Snows of Kilimanjaro, The (Neiges du Kilimandjaro, Les)" and Lego building. Took a trip to Muskauer Park / Park Muzakowski and drives a Mercedes-Benz 540K Special Roadster. zobacz strone
OdpowiedzUsuń